*ze ściany wypada ciało wysokiego chłopaka, miał bardzo jasną karnację i śnieżnobiałe włosy, położyłam go na łóżku i wyszła cicho z pokoju kierując się do sali tronowej nucac jakąś dziwną piosenkę z uśmiechem na twarzy*
Time is up...* Uśmiechnęłam się szeroko widząc jak ścianę zalewa czarna maź która rozlewała się na cały pokój* Wracamy razem, tak jak zawsze...*dłońmi dziobałam w ścianie, odgarniałam czarną maź*
*obrysowuje palcem na ścianie okrąg i uśmiecha się szeroko* tak łatwo oszukiwać, tak łatwo przewidywać, to zbyt łatwe.... *ściana lekko się kruszy i wypływa z niej krew*
*zamyka się w wierzy i uśmiecha* Wchodzenie w paszcze lwa się opłaca * atak psycho śmiechu* muszę się tego pozbyć... * rozmasowałam gardło i przechodząc po pokoju rozsiałam po nim lód* Czas się kończy przyjacielu, czas się kończy...