Obserwuje:) Do czego masz największy sentyment? ^^
Również obserwuję.
Największy sentyment? Ten największy z największych? Proste.
Włochy.
Mam olbrzymi sentyment do tego kraju, i czasem tak sobie myślę że to może przeznaczenie, bo nigdy naprzykład właściwie nie miałam w planach nauczenia się włoskiego i wyjazdu do Italii. To wyszło wszystko w praniu, i w różnych okolicznościach jakie mnie spotkały w ciągu tych już prawie szesnastu lat.
A tak jako dodatek-ciekawostkę to powiem że wykopałam swój stary rysunek z epoki kamienia łupanego, miałam jakieś cztery czy pięć lat, może nawet trzy, nie wiem, w każdym razie byłam jeszcze małym gnomem. To co narysowałam to była włoska flaga, ha, nie wiedziałam że coś takiego jak Italia istnieje, ha ha ha.
Nie wiem dlaczego akurat WŁOCHY. Na początku bardzo fascynowały mnie takie kraje jak Brazylia i Indie, następnie wydawało mi się że uwielbiam Hiszpanię, ale Wielki But dał kopa tym trzem królestwom tak znikąd.
Od tamtej pory czuję z Italią bardzo szczególną więź.
Serce mi bije szybciej i dusza tańczy gdy słucham włoskich piosenek, to "włoskie wycie" koi moje serce. Uwielbiam takich artystów jak Francesco Napoli, Drupi, Albano Carissi i Romina, Adriano Celentano (...)
Cierpię tu gdzie jestem teraz, ale zostawiam tę przestrzeń która dzieli mnie od tam gdzie chcę być a tym gdzie jestem aby mnie inspirowała, a nie przerażała. W końcu muszę przeżyć jeszcze niecałe sześć mięsiecy. Tylko sei mese, da się zrobić.
Mam też jakiś fanatyzm związany z cappuccino. KO-CHAM cappuccino, a cappuccino jest z Italii, kochałam tą kawusię od zawsze, pierwszy raz dorwałam się do niej też w skrzatowym wieku, bo też jakieś cztery czy pięć lat miałam, oczywiście dostałam za to ochrzan od madre, hue hue.
Kuźwa ale się rozpaplałam, podziwiam jeżeli właśnie czytasz te słowa, szacun serio. Pewnie przypomni mi się jeszcze kilka klawych powodów i się wkurzę że ich tu nie spisałam ale nie chcę nudzić bardziej, więc ciao.
NIE, CZEKAAAJ!!!
KO-CHAM morze. Nie jakieś jezioro ani nawet ocean. Morze. Moim odwiecznym marzeniem jest mieć taki vista sul mare zaraz za oknem. Czyli widok na morze. Tutaj gdzie jestem tego nie ma, ale to się zmieni jak już będę mieszkać tam gdzie POWINNAM.
Największy sentyment? Ten największy z największych? Proste.
Włochy.
Mam olbrzymi sentyment do tego kraju, i czasem tak sobie myślę że to może przeznaczenie, bo nigdy naprzykład właściwie nie miałam w planach nauczenia się włoskiego i wyjazdu do Italii. To wyszło wszystko w praniu, i w różnych okolicznościach jakie mnie spotkały w ciągu tych już prawie szesnastu lat.
A tak jako dodatek-ciekawostkę to powiem że wykopałam swój stary rysunek z epoki kamienia łupanego, miałam jakieś cztery czy pięć lat, może nawet trzy, nie wiem, w każdym razie byłam jeszcze małym gnomem. To co narysowałam to była włoska flaga, ha, nie wiedziałam że coś takiego jak Italia istnieje, ha ha ha.
Nie wiem dlaczego akurat WŁOCHY. Na początku bardzo fascynowały mnie takie kraje jak Brazylia i Indie, następnie wydawało mi się że uwielbiam Hiszpanię, ale Wielki But dał kopa tym trzem królestwom tak znikąd.
Od tamtej pory czuję z Italią bardzo szczególną więź.
Serce mi bije szybciej i dusza tańczy gdy słucham włoskich piosenek, to "włoskie wycie" koi moje serce. Uwielbiam takich artystów jak Francesco Napoli, Drupi, Albano Carissi i Romina, Adriano Celentano (...)
Cierpię tu gdzie jestem teraz, ale zostawiam tę przestrzeń która dzieli mnie od tam gdzie chcę być a tym gdzie jestem aby mnie inspirowała, a nie przerażała. W końcu muszę przeżyć jeszcze niecałe sześć mięsiecy. Tylko sei mese, da się zrobić.
Mam też jakiś fanatyzm związany z cappuccino. KO-CHAM cappuccino, a cappuccino jest z Italii, kochałam tą kawusię od zawsze, pierwszy raz dorwałam się do niej też w skrzatowym wieku, bo też jakieś cztery czy pięć lat miałam, oczywiście dostałam za to ochrzan od madre, hue hue.
Kuźwa ale się rozpaplałam, podziwiam jeżeli właśnie czytasz te słowa, szacun serio. Pewnie przypomni mi się jeszcze kilka klawych powodów i się wkurzę że ich tu nie spisałam ale nie chcę nudzić bardziej, więc ciao.
NIE, CZEKAAAJ!!!
KO-CHAM morze. Nie jakieś jezioro ani nawet ocean. Morze. Moim odwiecznym marzeniem jest mieć taki vista sul mare zaraz za oknem. Czyli widok na morze. Tutaj gdzie jestem tego nie ma, ale to się zmieni jak już będę mieszkać tam gdzie POWINNAM.